Bajgle, tak popularne kiedyś w przedwojennej Warszawie, nie są obecnie często spotykane w naszych piekarniach. Wielu z nas bardziej kojarzą się z Nowym Jorkiem. Pomysł na domową wersję na PodNiebieniu przyszedł mi do głowy po kulinarnym spacerze organizowanym przez muzeum POLIN. Spacer nosił tytuł “Przez bajgle i hummus – spacer smakami współczesnej, żydowskiej Warszawy” i jak możecie się domyślić trasa wiodła przez najbardziej kultowe – czasem mało znane, a czasem najbardziej popularne – miejsca z kuchnią żydowską. Na zakończenie spaceru otrzymałam przepisy na najbardziej tradycyjne potrawy kuchni żydowskiej i w ten sposób na PodNiebieniu rozpoczynamy skromny cykl poświęcony właśnie #kuchniżydowskiej.

Zaczynamy go tymi brązowymi z zewnątrz i wilgotnymi w środku (dzięki obgotowaniu surowego ciasta) bułeczkami z dziurką. Domowe bajgle są idealną podstawą pysznego śniadania, a przygotowując je samodzielnie w domu nie musicie wychodzić z piżamy aby mieć świeże, ciepłe pieczywo na w sobotę rano 😉 Przepis jest naprawdę prosty, a jedyne czego od nas wymaga to czas na wyrośnięcie ciasta.


CO I JAK

  • Do dużej miski przesiewam mąkę, dodaję drożdże, sól, cukier oraz ciepłą (nie gorącą!) wodę. Całość wyrabiam na gładką masę (ręcznie lub mikserem z hakiem).
  • Miskę z ciastem, przykrywam czystą ściereczką i odstawiam do wyrośnięcia w ciepłym miejscu* na ok. godzinę (ciasto powinno podwoić objętość). Ciasto najlepiej jest przygotować dzień wcześnej i po pierwszym wyrastaniu wstawić na noc szczelnie zawinięte do lodówki (w ten sposób będzie sztywniejsze i prostsze w formowaniu).
  • Wyrośnięte ciasto uderzam z góry, aby opadło i znowu dokładnie wyrabiam. Dzielę na 4 części, z których formuję kulki (“nienocowane” ciasto będzie rzadkie,  ale nie należy się tym przejmować tylko mocno obsypać ręce mąką). W środek każdej kulki wbijam palec robiąc w środku dziurkę charakterystyczną dla bajgli. Każdy bajgiel lekko rozciągam od środka aby powiększyć dziurkę. Uformowane bajgle układam w kilkucentymetrowych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i obsypanej mąką, przykrywam ściereczką (najlepiej wilgotną) i odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na kolejne 20 minut.
  • Piekarnik nagrzewam do 220°C (góra i dół, bez termoobiegu), a w dużym garnku zagotowuję osoloną wodę.
  • Na łyżce cedzakowej wkładam kolejno wyrośnięte bajgle do gotującej się wody, powinny po chwili wypłynąć. Każdy obgotowuję przez 1-2 minuty z każdej strony (im dłużej tym będą bardziej ciągnące). Bajgle wyjmuję z wody, osuszam, układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
  • Każdy bajgiel smaruję jajkiem wymieszanym z łyżką mleka, jeśli lubię posypuję ziarnami lub gruboziarnistą solą (poniżej propozycja dodatków).
  • Bajgle piekę do momentu aż zrobią się brązowe (ok. 20 minut), przekładam na kratkę do wystudzenia.

PROPONOWANE DODATKI:

    • Gruboziarnista sól
    •  Czarnuszka
    • Sezam
    • Pestki słonecznika
    • Mak
    • Nasiona kminku
    • Przeciśnięty przez praskę czosnek

*Moim zdaniem najlepszym patentem na to wszechobecne w każdym drożdżowym przepisie „ciepłe miejsce” w którym wyrasta nam ciasto jest wstawienie miski z kulą ciasta do garnka z ciepłą wodą (woda nie może być pod żadnym pozorem wrząca – zabija to drożdże, jej temperatura powinna być zbliżona do tej w której my bierzemy ciepłą kąpiel) lub do lekko nagrzanego piekarnika (ok. 40°C, góra i dół, bez termoobiegu).