W tym wpisie znajdziecie przede wszystkim mój podstawowy przepis na pomarańczową babę, którą najczęściej piekę na Wielkanoc. Pomimo to, nie nazwałam jej po prostu “babką wielkanocną“, bo przecież co dom to inna baba – jedni wolą drożdżową, inni piaskową. W niektórych domach do ciasta dodaje się np. skórkę z cytrusów, a inni uznają wyłącznie aromat migdałowy. Ja natomiast zwykle stawiam na dwa niezmienne elementy tego świątecznego klasyka: drożdże i pomarańcze. O ile z drożdżami sprawa jest prosta, bo jak zwykle używam mojego ukochanego ziemniaczanego ciasta, o tyle do pomarańczy zabieramy się już nie w taki oczywisty sposób. Przede wszystkim będziemy używać jej w całości – nie będzie trzeba nic obierać, pozbywać się białych błonek itd. Wystarczy najpierw cały owoc kilka razy krótko obgotować zmieniając wodę (w ten sposób pozbywamy się charakterystycznej goryczki), a następnie po dłuższym gotowaniu w całości zblędować (pełna instrukcja poniżej w przepisie). Taki patent, na używanie do ciast całych cytrusów, podpatrzyłam w kawiarni, w której pracowałam na studiach – nie dość, że to mocno upraszcza sprawę, to daje też ciastu fajną wilgotności. Później zresztą zauważyłam, że ten sposób wykorzystuje wiele osób, chociażby Nigella w swoim słynnym cieście cytrynowym.

Druga sprawa to polewa, a właściwie jej kluczowy składnik – szafran. Od razu napiszę, że nie jest to moja ulubiona przyprawa i raczej, gdy widzę ją w jakimś daniu to nie będzie to mój pierwszy wybór. Tym razem jednak sama się zaskoczyłam. Zwykle do tej babki używam klasycznej polewy z białej czekolady i startej skórki z pomarańczy (polecam, jeśli wolicie bardziej klasyczny wariant). Tym razem jednak szukałam jakiegoś drugiego smaku, dzięki któremu ta biała czekolada stanie się odrobinę ciekawsza. No i padło na szafran, dacie wiarę? Ale co najciekawsze, każda osoba która próbowała tej polewy mówi, że smakuje ona czymś innym. Jedni mówili, że smakuje tak, jak pachniało w sierpniu wyleżane na słońcu siano podczas wakacji. Inni, że przypomina im zapach rozgrzanej słońcem skórzanej tapicerki w samochodzie rodziców. Przy czym elementem wspólnym u wszystkich próbujących były odniesienia do smaków / zapachów z dzieciństwa i finalna konstatacja, że  szafran z białą czekoladą smakuje po prostu nostalgią ;))


CO I JAK

  • Zagniatanie i pierwsze wyrastanie ciasta drożdżowego:
    • Ziemniaki obieram, gotuję w osolonej wodzie (zostawiam 2 łyżki wody z gotowania!).
    • Ugotowanie ziemniaki od razu przeciskam przez praskę lub rozgniatam dokładnie widelcem.
    • Tak przygotowane puree ziemniaczane odstawiam do wystygnięcia (powinno być letnie).
    • Masło wyjmuje z lodówki na 15 min. przed rozpoczęciem wyrabiania ciasta.
    • Przygotowuję puree z pomarańczy:
      • W niewielkim garnku zagotowuję wodę. Pomarańczę w całości, ostrożnie wkładam do gotującej się wody. Gotuję przez ok. 30 sekund, a następnie wyjmuję.
      • W garnku zagotowuję świeżą wodę i ponownie obgotowuję w niej pomarańczę przez 30 sekund, następnie wyjmuję pomarańczę, a wodę wylewam.
      • Do pustego garnka przekładam pomarańczę, zalewam ją świeżą wodą i całość zagotowuję. Gotuję przez około 1.5 godziny.
      • Ugotowaną pomarańczę wyjmuję z wody i  studzę.
      • Wystudzoną pomarańczę blenduję na puree (w całości, tj. ze skórką, miąższem itd.).
      • Do podanych w przepisie proporcji ciasta będziemy używać 100 g puree.
    • Wszystkie składniki na ciasto (z wyjątkiem masła) wyrabiam bardzo dokładnie w dużej misce przez około 10 minut (w dłoniach lub przy użyciu robota kuchennego, końcówka: hak).
    • W tym czasie kroję masło na ok. 1 cm kostki.
    • Zaczynam znowu wyrabiać ciasto, powoli dodając masło (po kosteczce). Wraz z dodawaniem masła ciasto powinno zmieniać konsystencję na bardziej gładką. Wyrabiam całość do czasu, aż kawałki masła nie będą w ogóle widoczne.
    • Wyrobione i gładkie ciasto pozostawiam w misce, przykrywam czystą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce* na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia (powinno podwoić objętość).
  • Formowanie ciasta i drugie wyrastanie:
    • Blaszkę, jak na babkę drożdżową, smaruję masłem.
    • Wyrośnięte ciasto uderzam pięścią, aby uwolnić z niego powietrze i lekko wyrabiam.
    • Następnie przekładam do przygotowanej wcześniej i wysmarowanej masłem blaszki.
    • Odstawiam w ciepłe miejsce* na kolejne 20 minut.
  • Piekarnik nagrzewam do 175°C (góra i dół, z termoobiegiem).
  • Wyrośnięte ciasto smaruję roztrzepanym jajkiem i wstawiam do nagrzanego piekarnika.
  • Piekę przez ok. 35 minut – do suchego patyczka (po wbiciu w ciasto powinien być suchy).
  • Upieczone ciasto odstawiam na ok. 10 minut, a następnie ciasto ostrożnie – w rękawicach kuchennych – wyjmuję z formy i odstawiam do całkowitego wystudzenia na kratce.
  • W tym czasie przygotowuję szafranową polewę:
    • Śmietankę z pokruszonymi nitkami szafranu podgrzewam – co jakiś czas mieszając – przez ok. 10 minut, nie zagotowuję. W czasie podgrzewania szafran powinien ładnie puścić kolor.
    • Białą czekoladę rozpuszczam na parze – tj. mniejszą miskę z czekoladą stawiam nad gotującym się w garnku wrzątkiem. Zdejmuję z ognia.
    • Szafranową śmietankę dodaję do rozpuszczonej czekolady i całość dokładnie mieszam.
  • Tak przygotowaną polewę wylewam na wierzch wystudzonej babki. Wierzch ciasta dekoruję ulubionymi orzechami i ewentualnie suszonymi kwiatami (na zdjęciu płatki róży i prażone migdały).

* Moim zdaniem najlepszym patentem na to wszechobecne w każdym drożdżowym przepisie „ciepłe miejsce”, w którym wyrasta nam ciasto jest wstawienie miski z kulą ciasta do garnka z ciepłą wodą. Woda nie może być pod żadnym pozorem wrząca – zabija to drożdże. Jej temperatura powinna być zbliżona do tej w której my bierzemy ciepłą kąpiel. Ewentualnie możecie wstawić miskę z ciastem do minimalnie nagrzanego piekarnika (ok. 35-40 °C).