Jeśli wydaje Wam się, że wiecie jak smakują najlepsze jagodzianki na świecie to znaczy, że albo dodawaliście do nich gorgonzolę, albo nic nie wiecie o życiu. Ja do wczoraj należałam do tej drugiej grupy, aż…w lodówce została mi resztka gorgonzoli, którą trochę z ciekawości, a trochę dlatego że nie miałam na nią innego pomysłu, dodałam do mojego “bazowego” jagodziankowego nadzienia (czyli jagody + mascarpone + biała czekolada). Tak powstała jedna eksperymentalna bułeczka.
Efekt? Za chwilę pobiegłam do sklepu po więcej tego włoskiego, pleśniowego sera, bo te “zwykłe” jagodzianki okazały się po prostu o wiele bardziej płaskie w smaku. Naprawdę gorgonzola zaskakująco podbija smak jagód i białej czekolady. Nie bójcie się też jej charakterystycznego zapachu – gdybym nie wiedziała że w środku jest ser pleśniowy, to po prostu myślałabym że ktoś użył bardzo aromatycznych jagód i dużej ilości masła.
CO I JAK
- Zagniatanie i wyrastanie ciasta drożdżowego:
- Ziemniaki obieram, gotuję w osolonej wodzie (zostawiam 2 łyżki wody z gotowania!).
- Ugotowanie ziemniaki od razu przeciskam przez praskę lub rozgniatam dokładnie widelcem.
- Tak przygotowane puree ziemniaczane odstawiam do wystygnięcia (powinno być letnie).
- Mleko podgrzewam, pozostałe składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
- Wszystkie składniki na ciasto wyrabiam w dużej misce na gładką masę (w dłoniach lub przy użyciu robota kuchennego, końcówka: hak).
- Przykrywam czystą ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce* na ok. 1 godzinę do wyrośnięcia (wskazówka: zanim przejdziemy do kolejnych etapów, wyrośnięte ciasto można włożyć na noc do lodówki**, aby było bardziej zwięzłe i prostsze w formowaniu).
- Nadzienie serowo-czekoladowe: Mascarpone mieszam bardzo dokładnie z gorgonzolą (można zblendować, chodzi o to, aby nie było grudek gorgonzoli). Dodaję pokrojoną w drobną kostkę czekoladę. Jagody (najlepiej jeszcze zamrożone) mieszam dokładnie z mąką ziemniaczaną.
- Formowanie jagodzianek i drugie wyrastanie:
- Wyrośnięte ciasto uderzam pięścią, aby uwolnić z niego powietrze.
- Lekko wyrabiam, a następnie dzielę na 12 równych części.
- Z pierwszej części formuję kulkę i rozwałkowuję ją na oprószonym mąką blacie (ø13 cm).
- Na środku rozsmarowuję łyżeczkę nadzienia serowego, brzegi powinny zostać “czyste” (uważam, aby w każdej łyżeczce nadzienia znalazła się mniej więcej równa ilość czekolady).
- Na warstwę nadzienia wykładam czubatą łyżkę przygotowanych wcześniej jagód.
- Brzegi drożdżowego okręgu sklejam podobnie jak pieróg i pod koniec – przed ostatecznym zalepieniem – staram się dodać do środka jeszcze trochę jagód (dlatego łatwiej będzie pracować z jagodami jeszcze zamrożonymi).
- Następnie zlepioną bułeczkę delikatnie roluję w dłoniach na kształt jagodzianki.
- Powtarzam z pozostałymi częściami ciasta.
- Tak przygotowane jagodzianki układam – łączniem do dołu – na blaszce wyłożonej wcześniej papierem do pieczenia w ok. 6 cm odstępach.
- Odstawiam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 30 minut.
- Piekarnik nagrzewam do 190°C (góra i dół, z termoobiegiem).
- Przygotowuję kruszonkę:
- Wszystkie składniki na kruszonkę mieszam ze sobą.
- Wyrabiam je palcami tak aby powstały grudki.
- Wierzch wyrośniętych jagodzianek smaruję jajkiem wymieszanym z łyżką mleka i posypuję dużą ilością kruszonki.
- Piekę przez ok. 18 minut lub do momentu, aż ciasto będzie rumiane.
- Ciepłe jagodzianki podaję od razu lub dodatkowo polewam cytrynowym lukrem (cukier puder łączę z sokiem z cytryny w proporcjach – ok. 1 szklanka cukru na 5 łyżek soku).
* Moim zdaniem najlepszym patentem na to wszechobecne w każdym drożdżowym przepisie „ciepłe miejsce”, w którym wyrasta nam ciasto jest wstawienie miski z kulą ciasta do garnka z ciepłą wodą. Woda nie może być pod żadnym pozorem wrząca – zabija to drożdże. Jej temperatura powinna być zbliżona do tej w której my bierzemy ciepłą kąpiel 🙂 Ewentualnie możecie wstawić miskę z ciastem do minimalnie nagrzanego piekarnika (ok. 40 °C).
**Ciasto na noc w lodówce przechowuję w większym naczyniu zawiniętym np. w folę spożywczą – chodzi o to, aby ciasto nie wysychało, ale jednocześnie miało miejsca aby jeszcze wyrosnąć.