Na naleśniki każdy przepis zna: jajka, mąka i mleko. Był to zresztą chyba pierwszy przepis którego się nauczyłam i powiem Wam, że byłam z siebie naprawdę dumna. Z czasem dodałam do niego kilka dodatkowych składników i tym samym przedstawiam Wam przepis na moje ulubione naleśniki. Pachnące masłem, miękkie z zewnątrz i lekko chrupiące na krawędziach.
CO I JAK
- Wszystkie składniki na ciasto mieszam mikserem na gładką masę.
- Powoli rozgrzewam dużą patelnię.
- Na rozgrzaną patelnię dodaję sporo masła* (u mnie 1 łyżka).
- Kiedy masło się rozpuści, na gorącą patelnię powoli wylewam ciasto.
- Przechylam patelnię tak aby rozprowadzić cienką warstwę ciasta po całym dnie.
- Naleśnik smażę tak długo aż jego powierzchnia nie będzie już błyszcząca, a krawędzie lekko się zarumienią (u mnie ok. 1.5 minuty). Następnie przewracam naleśnik na drugą stronę i smażę przez kolejną minutę. Zdejmuję z patelni.
- Powtarzam aż do wykończenia ciasta, dodając odrobinę masła co 2-3 naleśniki.
- Gorące naleśniki posypuję cukrem pudrem i skrapiam sokiem z cytryny.
- Każdy z nich składam na ćwiartki i podaję od razu.
*Tak dużo masła dodajemy tylko przed smażeniem pierwszego naleśnika, potem co 2-3 naleśniki należy dodawać jedynie odrobinę masła.