Dziś przepis na długogotowany, mięsny, ciemny rosół. Jego pierwszą wersję uczyła mnie przygotowywać Mama, zawsze mówiła, że podstawą jest przypalona cebula i szponder wołowy. Później jeżdżąc dużo na narty do Bawarii zakochałam się w niemieckim zawiesistym i aż brązowym Rinderkraftbrühe – wtedy wydłużyłam czas gotowania rosołu mojej mamy i zaczęłam do niego dodawać posiekany szczypiorek, a czasem też naleśnikowy makaron (Pfannkuchenstreifen). Tak powstał rosół, który przygotowuję zawsze gdy jestem chora.
Jeśli potrzebujecie szybkiego wywaru z warzyw (np. jako bazy do innej zupy) znajdziecie go tutaj: przepis. Dzisiejszy rosół to nie jest bowiem szybki przepis, ale też nie wymaga od nas dużo pracy. Cały sekret polega na naprawdę długim gotowaniu tej zupy na małym ogniu. Przekonałam się o tym, gdy po raz pierwszy miał przyjść do mnie na obiad dziadek mojego chłopaka. Chcąc zrobić na nim wrażenie – a jednocześnie ugotować coś tradycyjnego (aby nie usłyszeć klasycznego “a co to panie za wynalazki” :)) – postawiłam właśnie na ten rosół. Pamiętam, że do mojego chłopaka wieczór wcześniej przychodzili koledzy. Posiedziałam z nimi chwilę, wstawiłam rosół i stwierdziłam, że mogę iść spać, a oni wyłączą zupę za jakieś 2-3 godziny. Upewniając się przed snem czy napewno to zrobią poszłam koło północy spać, a gdy wstałam następnego dnia rano przekonałam się, że granie na konsoli może bardzo wciągać….garnek z rosołem był nadal ciepły – jak się okazało wyłączyli go po 7. Zupełnie przypadkowo okazało się że zupa gotowana na minimalnym ogniu przez ok. siedem godzin jest absolutnym hitem! Dlatego nie przejmujcie się czasem gotowania z tego przepisu – po 2-3 godzinach zupa będzie bardzo dobra, ale jeśli o niej zapomnicie na trochę dłużej – będzie jeszcze lepsza.
PS nie przesadzajcie z ilością marchwi, przy długim gotowaniu zupa robi się od niej bardzo słodka.
Chyba nie ma bardziej odpowiedniej zupy na niedzielny obiad, więc ten przepis też musiał się znaleźć w cyklu:
CO I JAK
- Cebulę (w całości lub przekrojoną na pół, obraną tylko z wierzchniej łupiny) mocno przypalam. Najlepiej zrobić to nad palnikiem gazowym lub na suchej patelni.
- Wszystkie warzywa oraz mięso dokładnie myję. Marchewkę, pietruszkę, selera, pora oraz czosnek obieram. Imbir kroję w plastry, ząbek czosnku rozgniatam płaską częścią noża.
- Nasiona kolendry, ziele angielskie, jałowiec i goździki rozcieram w moździerzu.
- W dużym garnku rozgrzewam łyżkę masła, wrzucam rozgniecione przyprawy, liście laurowe, pieprz, czosnek oraz imbir. Całość podsmażam mieszając przez ok. 2 minuty. Wrzucam mięso i obsmażam je do czasu, aż zarumieni się z każdej strony.
- Dodaję warzywa, świeży lubczyk i skórkę z parmezanu*. Całość zalewam zimną wodą i zmniejszam ogień na mały. Garnek przykrywam pokrywką i zostawiam co najmniej na 2-3 godziny do wolnego gotowania. Zupa po jakimś czasie się zagotuje i dalej powinna wolno “pyrkać” przez kilka godzin. Dłuższy czas gotowania sprawi, że rosół będzie bardziej esencjonalny.
- Co jakiś czas w trakcie gotowania należy zdjąć łyżką i wyrzucić ciemną pianę (tzw. szumowiny). Taka piana jest normalnym elementem gotowania rosołu na mięsie, a jej zdjęcie sprawi, że rosół będzie bardziej klarowny.
- Ugotowany rosół doprawiam solą i podaję z makaronem. Aby rosół był jeszcze bardziej klarowny i mniej tłusty można schłodzić go w lodówce, a następnie przelać przez gęste sito. W ten sposób tłuszcz który zestali się w czasie chłodzenia zostanie na sitku.
* Skórka z parmezanu jest czymś co często wyrzucamy, zupełnie zapominając że jest to bezcenny dodatek do rosołu! Parmezan ma w sobie bardzo dużo tzw. piątego smaku, czyli umami. Zachowajcie więc następne resztki po parmezanie i pamiętajcie o nich gotując rosół.
PFANNKUCHENSTREIFEN
CZYLI NALEŚNIKOWY MAKARON
- Lubczyk lub szczypior myję i drobno siekam.
- Wszystkie składniki (poza masłem) dokładnie ze sobą miksuję.
- Na patelni rozgrzewam łyżeczkę masła.
- Kiedy masło się rozpuści, na gorącą patelnię powoli wylewam ciasto.
- Przechylam patelnię tak aby rozprowadzić cienką warstwę ciasta po całym dnie.
- Naleśnik smażę ok. 1.5 minuty z każdej strony. Zdejmuję z patelni.
- Powtarzam aż do wykończenia ciasta, dodając masło jeśli to konieczne.
- Gorące naleśniki zawijam ciasno w rulon, który następnie kroję w ok. 0.5 cm paski.
- Tak powstałe makaronowe wstążki przekładam do miski i zalewam gorącym bulionem.